niedziela, 11 listopada 2012

Minęło już siedem miesięcy



Minęło już siedem miesięcy od mojego przyjazdu do Polski, zaczynam liczyć po Polsku, wymieniam też w myśli Polskie dni tygodnie, Polskie miesiące, a to dużo. Przez cały ten czas bezwiednie liczyłam w myśli po Angielsku a później tłumaczyłam wynik na język polski. 

Homer udaje ze sie budzi

Teraz, po siedmiu miesiącach niezbyt częstego kontaktu z językiem Angielskim zaczynam „przestawiać się na Polski”. Na razie to tylko język; ciekawa jestem, do jakiego stopnia „przestawiania” dojdzie to moje przyzwyczajanie.


Grzybow we wrzesniu w Polskich lasach niewiele, ale i tak spacer przepyszny

 Ciągle meczy mnie wiele drobnych spraw, nawet trudno mi je wymieniać, nieomal na każdym kroku widzę coś, co można by „zrobić łatwiej”, „przyśpieszyć”, „zrobić taniej, sprawniej”. 


W USA tych spraw do udoskonalenia było o wiele mniej. Nie oznacza to bynajmniej, że wszystko było perfekcyjne, ale wiele rzeczy było lepsze i sprawniejsze. 

Tutaj często mam takie wrażenie jakby robiono mi na złość, jakby otaczająca mnie rzeczywistość została przez jakąś złą czarownice zmieniona tak, aby mi Zycie utrudnić i unieprzyjemnic.

Brakuje mi Americanskiej efektywności działania, łatwości załatwiania drobnych codziennych spraw, brakuje mi szerokich Amerykańskich ulic, dobrze zsynchronizowanych świateł ulicznych skrzyżowań, brakuje mi mojego wielkiego balkonu, brakuje mi możliwości wyjazdu do Wisconsin czy do Indiany. Poza tym tęsknię za moim synem.
Adam tanczy w Chicago w klubach nocnych, udowodnil, ze ma talent, nawet i w tej dziedzinie

Uwielbiałam jazdę po tych „country Road” taka jazdę wśród pól i lasów, gdzie mijało czasami około godziny zanim następna ludzka osada pojawiła się na horyzoncie.

Najtrudniejsze jednak jest to, że nie potrafię się już identyfikować z tym, co moim rodakom wciąż wydaje się bardzo ważne: jakiś niezbyt ściśle zdefiniowany patriotyzm, całkowita pewność, że „lewica jest zła” a „prawica jest dobra” i do tego wszystkiego jeszcze ciągła wewnętrzna (i zewnętrzna walka) o niejasne ideały i a nawet o słowa i pojęcia.
Hala glowna dworca kolejowego a Katowicach, Pazdziernik 2012

Myślę, ze wszyscy Polacy tracą wiele przez ta ciągłą niezgodę, a na zgodę nadziei nie widzę.
Ja chyba jestem teraz bardziej „konkretna” a jednocześnie bardziej „kompromisowa”. Chcę konkretów, kiedy ktoś nadaje wartość jakimś słowom i czynom, a jednocześnie chcę zawsze wysłuchać „tę druga stronę”, tej drugiej strony argumenty też są dla mnie ważne.


Nie jestem już tą niedojrzałą emocjonalnie i intelektualnie osobą z 1980 roku, która chciała budować Polskę inna, nową, drugą Polskę obok tej, która już przecież istnieje od wieków. 

Teraz rozumiem, że wina jest wspólna; i tych Polaków, którzy wysługiwali się władzy prorosyjskiej, i tych, którzy teraz wysługują się Unii (szczególnie biorąc sobie do serca interesy Niemców) i tych, którym wydaje się, że są nieomal świeci i krytykują wszystkich za brak patriotyzmu.

To tyle na temat spraw ważnych. Co do spraw drobnych, to jakoś sobie radzę, powinnam chyba nawet powiedzieć, że radzę sobie całkiem nieźle. 


Mieszkania są odremontowane i powynajmowane, ogród zadbany, chociaż do mojego wymarzonego ogrodu jest mu jeszcze daleko, dom nabrał kolorów i świateł, nasz dom zaczął tętnić życiem i to mnie chyba najbardziej cieszy.

Nawet mój tatuś nie zamyka się już na wszystkie cztery zamki; chyba nabrał większej odwagi wiedząc, że nie jest w tym dużym budynku zupełnie sam.


Homer udaje, ze spi
Do tego dochodzi wiele drobnego dobrego; jak przemiła Pani doktor weterynarz, jak niesamowicie zdolna młoda osoba, która co kilka miesięcy doprowadza mojego Homera do stanu godnego kolejnego zdjęcia. Mam już ulubiony sklep rzeźniczy, mam już ulubioną piekarnię; chociaż do obu muszę iść piechotą nieomal 30 minut, ponieważ żadne środki komunikacji miejskiej tam nie dojeżdżają. 






Mamy tez w Katowicach nowy dworzec kolejowy, owoc kilkuletnich remontów w centrum miasta. Dworzec jest jeszcze niedokończony, ale już zachwyca architektonicznym zamysłem i dobra realizacją. 
Nowy dworzec w Katowicach, wejscie

Ogólnie mówiąc, cieszę się, że tutaj jestem. Powinnam chyba napisać, że cieszę się z tej mojej ostatniej przeprowadzki, pomimo tego, że tęskno mi za Chicago, za Des Plaines i za wieloma miejscami i wieloma osobami, które pozostawiłam na poprzednim kontynencie. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz