środa, 20 czerwca 2012

A to Polska właśnie…


Takie słowa towarzysza mi teraz nieomal codziennie. 

Gruszki beda dopiero zjadalne we wrzesniu, ale juz teraz wygladaja malowniczo
Myślę, że po moim ponad dwumiesięcznym pobycie w Polsce mogę już zacząć dzielić się moimi wrażeniami po przeprowadzce tutaj. Te moje wrażenia zaraz po przyjeździe byłyby chyba zbyt kolorowe, zbyt ostre, zbyt niesprawiedliwe dla tego naszego Polskiego kraju. 

Postaram się trochę te moje wrażenia podsumować, aby podzielić się z wami moimi pierwszymi krokami po Katowickich ulicach, chodnikach, parkach i sklepach.


Coś, co cały czas chodzi mi po głowie to myśl, że tutaj wiele spraw mogłoby być łatwiejszych, prostszych, tańszych i bardziej przyjaznych nam, ludziom. Nie rozumiem, dlaczego niewiele się robi, aby życie ułatwić i uprzyjemnić. 


Podam przykłady: kupując w sklepie trzeba szukać osobę w osobnym dziale sklepu, aby uzyskać odpowiedz na najprostsze nawet pytanie. Dzisiaj 4 pracowników w sklepie IKEA było zaangażowanych w to, aby mi wydać promocyjny kupon za zakup kuchennych mebli. 

Pracownik wydziału kuchni ten kupon zatwierdził, kasjerka zadzwoniła po pracownika działu marketingu a ten raz jeszcze ten kuponik obejrzał, potem zadzwonił po kierownika, który przyszedł z prostokątną pieczątką i ten kupon pieczęcią swoja osądził. Później musiałam już tylko odbiór kuponika podpisać i opuściłam IKEA z papierkiem, który daje mi 200 złotych pod warunkiem, że do końca czerwca 2012 roku znajdę w tym sklepie coś warte zakupu. 

W dużym i popularnym sklepie spożywczym oznaczenia nad regalami są napisane tak małymi literami, że osoby po pięćdziesiątce nie maja żadnych szans, aby je dojrzeć. Nieomal ze wszystkich sklepach zakupy nie są pakowane do torebek (ani plastikowych, ani papierowych, ani żadnych innych) a my, nieszczęśni kupujący pochylamy się nad nimi zupełnie bezradni. Musimy sobie jakąś torebkę dokupić, lub przynieść ja sobie i te nasze zakupy z lady mniej lub bardziej niesprawnie pozbierać.

Dentysta zapytał mnie wczoraj czy chcę, aby wyczyścił mi kamień nazębny „na górze, czy na dole” a ja niebardzo wiedziałam jak mam mu odpowiedzieć. W końcu poradziłam, aby tam ten kamień czyściła, gdzie ten kamień zauważy. 

Znajoma opowiadała jak musiała po raz drugi umawiać się z okulista tylko po to, aby poprosić o skierowanie na nowe okulary. Okulista odmówił dania jej tego „okularowego skierowania” w czasie poprzedniej wizyty, kiedy miała badany wzrok, tylko dlatego, że nie miał dla niej kilku minut dodatkowego czasu. 

Czysty absurd! Ale takich absurdów jest w Polsce bardzo wiele. 

Ich istnienie nie ma żadnego logicznego uzasadnienia i chyba dlatego jest mi tak trudno bezsens istnienia tych absurdów zrozumieć.

Firma pod nazwa „Cyfra Plus”, która oferuje system telewizji satelitarnej nie sprzedaje talerzy satelitarnych i nie zatrudnia monterów, którzy je na dachach Polskich domów montują. Klienci musza sobie sami taki talerz satelitarny zakupić i umówić się z jego monterem.


Wadowicka "Villa Del Arte"tuz, tuz
 Następny absurd, który trudno przewidzieć i który nie ma żadnego sensu. Myślę, że nigdy nie przestanę się dziwić, kiedy taki czy podobny absurd zauważę, ale powoli przestają mnie one denerwować. 

Zaczynam uczyć się pytać o wszystko, zaczynam pamiętać że niczego nie można w Polsce „zakładać”, niczego nie można przewidzieć. 



Następne podsumowanie jest raczej sympatyczne; wiele jest tutaj przyjaznej swojskości. 

Jeżdżę na targ, aby kupić świeże jajka, ser, śmietanę (trzeba tam być przed 8 rano, później wszystko wysprzedane), chodzę po ulicach wcale się nie śpiesząc, wstępuję na czekoladowe lody, później na gofra, a w końcu z zapiekanka w ręku decyduję iść spacerkiem do domu zamiast czekać na tramwaj lub autobus.

Niewytłumaczone to dla mnie zjawisko widzieć tak niewielu otyłych ludzi na ulicach Katowic; jedzenie czyha na swoja ofiarę za każdym rogiem, z każdego okienka mieszkania zamienionego na sklepik w starej kamienicy.

Ta swojskość to chyba coś, co można nazwać polskością, nie odnajduję w sercu innych uczuć patriotycznych, ale za tą swojskością w stanach trochę tęskniłam.
A to nasze, swojskie stokrotki










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz