Już miesiąc minął
od czasu, gdy odwiedziłam mój blog, miesiąc to zawsze długi czas i chcę w kilku
zdaniach usprawiedliwić moje milczenie. Jak zwykle, mamy więcej powodów do
milczenia niż do pisania czy mówienia? W moim przypadku to „blogowe milczenie” wynikło
z kilku powodów.
Pudlo + Deska i stolik gotowy |
Przede
wszystkim sprzedaż mojego mieszkania się wydłuża, a ja przez ostanie tygodnie żyję
dosłownie „na pudłach”. Porozdawałam i posprzedawałam wszystkie meble poza łóżkiem
i kanapą. Nawet telewizor stoi na pudełku. W kuchni, dwa wysokie pudła i deska
zastępują stół, a w sypialni, pudło przy łóżku zastępuje stolik.
Myślą sięgam do akademika, gdzie w pokoju były tylko dwa łóżka i biurko. Pokój był
tak mały, że musiałyśmy usunąć biurko i pozostały tylko łóżka.
U mnie teraz na
kanapie skupiają się teraz całe codzienne życie. Siedzę teraz na kanapie i trzymam mój laptop pisząc
ten text, siedzę na kanapie jedząc posiłki, siedzę na kanapie oglądając
telewizje. Chyba nie powinnam narzekać, bo nareszcie mam dużo wolnego czasu i
nadrabiam filmowo - książkowe zaległości.
Stara ksiazka uzyta jako okładka do elektronicznej ksiazki |
Niestety, używanie
komputera na kanapie jest o wiele trudniejsze niż przy biurku i chyba przyczyniła
się ta niewygoda do mojego długiego blogowego milczenia.
Następna
sprawa, to brak samochodu. Wiem ze wielu z moich Polskich przyjaciół wzruszy
ramionami i potwierdzi, że wiele osób nie ma samochodu i wcale im go tak bardzo
nie brakuje. Ale wiem też, że wszyscy moi Amerykańscy przyjaciele będą mi
współczuli.
Ta różnica oceny
braku samochodu wynika z tego, że w Polsce, szczególnie, kiedy ktoś mieszka w dużym
mieście, samochód jest użyteczny, ale nie konieczny.
W US samochód
jest konieczny do życia. Moje życie teraz nie jest już „normalne”, nie muszę
jeździć do pracy, nie mam dzieci, które muszę wozić na rożne dodatkowe, poza
szkolne zajęcia, mieszkam bardzo blisko dość dużego centrum handlowego, gdzie
mogę kupić nieomal wszystko. I co najważniejsze; mam wielu przyjaciół i znajomych,
którzy mogą mi czasami pomóc, kiedy samochód jest niezbędny.
Nie żałuje, że
sprzedałam samochód wcześniej niż sprzedałam mieszkanie, licząc na możliwość
wylotu do Polski jeszcze w grudniu 2011
Zauważyłam, że
brak samochodu ma swoje złe i dobre strony. Oczywiście postanowiłam zignorować wygodę,
jako faktor w poniższym podsumowaniu.
Brak
samochodu to mniejsza ogólna aktywność; myślę, że osoby, które poruszają się po
świecie samochodem częściej chodzą do kina, częściej kontynuują jakiś sport, częściej
robią zakupy (i chyba tez wydaja więcej skoro mogą zakupione rzeczy łatwiej ze sobą
zabrać do domu.
Natomiast
pozytywy związane z brakiem samochodu to: więcej wolnego czasu spędzonego w
domu, mniej wydanych pieniędzy (a wiec więcej oszczędności), mniej pokus, które
na nas w świecie czekają, czyli ogólnie większy spokój wewnętrzny
Następny powód
mojego długiego myślenia to drobny wypadek.
Poślizgnęłam
się na niewidocznym kawałku oblodzonego betonu, upadlam i skręciłam nogę w
kostce. Jak zwykle miałam więcej szczęścia niż rozumu?
Po pierwsze,
założyłam sandałki zamiast kozaczków i stąd ten poślizg.
Po drugie, pozwoliłam
sobie na nie patrzenie pod nogi, kiedy stąpałam na tym oblodzonym terenie, tuż
obok wejścia do budynku.
Po trzecie,
skontaktowałam się z lekarzem dopiero tydzień po upadku, kiedy zauważyłam, że
opuchlizna wciąż nie schodzi. Na szczęście wszystkie kości są niepołamane.
Rysunek stopy z Anatomy by Henry Gray |
Jestem wciąż
zaskoczona jak skomplikowane są nawet najmniejsze części naszego ludzkiego ciała.
Poczytałam na temat stopy, piety, zwichnięcia, złamania, naoglądałam się na Internecie
zdjęć i jestem pod wrażeniem cudu stworzenia.
Każda, nawet najdrobniejsza kostka jest
potrzebna, każde ścięgno, każda żyła, spełnia inna funkcje. I jak tu nie ufać,
że jakąś wspaniała, nieomylna istota nas stworzyła?
Przecież,
gdyby człowiek tworzył człowieka, to same tylko ludzkie pomyłki przekreślałyby
nasze szanse na perfekcyjne istnienie.
A tak, to Bóg
pomyślał o wszystkim, o tym abyśmy mogli poruszać naszymi stopami, abyśmy mogli
na nich się opierać, abyśmy mogli je przekręcać w rożne strony i nawet je
„odreperowac” po jakimś niefortunnej przygodzie. Dlatego jest mi bardzo
przykro, że o moją stopę odpowiednio nie zadbałam i że pozwoliłam na to żeby tak
bardzo cierpiała.
Takie "stopki" sa bardzo wygodne, ale lepiej nie musiec je uzywac |
Mija dzisiaj dziesiąty
dzień i powoli zaczynam chodzić używając obie nogi, jest to bardzo ważny
pierwszy krok w kierunku powrotu do normalności. Obciążanie tylko jednej
(prawej nogi) przez te ostatnie dziesięć dni było bardzo trudne i nadwyrężało mój
krzyż. Oglądałam już kilka filmów na YouTube i zaczynam naśladować proste ćwiczenia,
które maja za zadanie pomóc mojej stopie odzyskać fleksyjność i siłę.
No cóż, wygląda
na to, że moje pierwsze kroki w Polsce będą w kierunku pobliskiego centrum
rehabilitacji, ciekawe jak nam (me i mojej stopie) się w Polsce będzie wiodło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz