niedziela, 29 stycznia 2012

Styczniowe Powody do milczenia



Już miesiąc minął od czasu, gdy odwiedziłam mój blog, miesiąc to zawsze długi czas i chcę w kilku zdaniach usprawiedliwić moje milczenie. Jak zwykle, mamy więcej powodów do milczenia niż do pisania czy mówienia? W moim przypadku to „blogowe milczenie” wynikło z kilku powodów. 

Pudlo + Deska i stolik gotowy
Przede wszystkim sprzedaż mojego mieszkania się wydłuża, a ja przez ostanie tygodnie żyję dosłownie „na pudłach”. Porozdawałam i posprzedawałam wszystkie meble poza łóżkiem i kanapą. Nawet telewizor stoi na pudełku. W kuchni, dwa wysokie pudła i deska zastępują stół, a w sypialni, pudło przy łóżku zastępuje stolik.


Myślą sięgam do akademika, gdzie w pokoju były tylko dwa łóżka i biurko. Pokój był tak mały, że musiałyśmy usunąć biurko i pozostały tylko łóżka. 

U mnie teraz na kanapie skupiają się teraz całe codzienne życie.  Siedzę teraz na kanapie i trzymam mój laptop pisząc ten text, siedzę na kanapie jedząc posiłki, siedzę na kanapie oglądając telewizje. Chyba nie powinnam narzekać, bo nareszcie mam dużo wolnego czasu i nadrabiam filmowo - książkowe zaległości.
Stara ksiazka uzyta jako okładka do elektronicznej ksiazki

Niestety, używanie komputera na kanapie jest o wiele trudniejsze niż przy biurku i chyba przyczyniła się ta niewygoda do mojego długiego blogowego milczenia.

Następna sprawa, to brak samochodu. Wiem ze wielu z moich Polskich przyjaciół wzruszy ramionami i potwierdzi, że wiele osób nie ma samochodu i wcale im go tak bardzo nie brakuje. Ale wiem też, że wszyscy moi Amerykańscy przyjaciele będą mi współczuli. 


Ta różnica oceny braku samochodu wynika z tego, że w Polsce, szczególnie, kiedy ktoś mieszka w dużym mieście, samochód jest użyteczny, ale nie konieczny. 

W US samochód jest konieczny do życia. Moje życie teraz nie jest już „normalne”, nie muszę jeździć do pracy, nie mam dzieci, które muszę wozić na rożne dodatkowe, poza szkolne zajęcia, mieszkam bardzo blisko dość dużego centrum handlowego, gdzie mogę kupić nieomal wszystko. I co najważniejsze; mam wielu przyjaciół i znajomych, którzy mogą mi czasami pomóc, kiedy samochód jest niezbędny.

Nie żałuje, że sprzedałam samochód wcześniej niż sprzedałam mieszkanie, licząc na możliwość wylotu do Polski jeszcze w grudniu 2011

Zauważyłam, że brak samochodu ma swoje złe i dobre strony. Oczywiście postanowiłam zignorować wygodę, jako faktor w poniższym podsumowaniu. 

Brak samochodu to mniejsza ogólna aktywność; myślę, że osoby, które poruszają się po świecie samochodem częściej chodzą do kina, częściej kontynuują jakiś sport, częściej robią zakupy (i chyba tez wydaja więcej skoro mogą zakupione rzeczy łatwiej ze sobą zabrać do domu.

Natomiast pozytywy związane z brakiem samochodu to: więcej wolnego czasu spędzonego w domu, mniej wydanych pieniędzy (a wiec więcej oszczędności), mniej pokus, które na nas w świecie czekają, czyli ogólnie większy spokój wewnętrzny


Następny powód mojego długiego myślenia to drobny wypadek. 

Poślizgnęłam się na niewidocznym kawałku oblodzonego betonu, upadlam i skręciłam nogę w kostce. Jak zwykle miałam więcej szczęścia niż rozumu? 

Po pierwsze, założyłam sandałki zamiast kozaczków i stąd ten poślizg. 

Po drugie, pozwoliłam sobie na nie patrzenie pod nogi, kiedy stąpałam na tym oblodzonym terenie, tuż obok wejścia do budynku.

Po trzecie, skontaktowałam się z lekarzem dopiero tydzień po upadku, kiedy zauważyłam, że opuchlizna wciąż nie schodzi. Na szczęście wszystkie kości są niepołamane.

Rysunek stopy z Anatomy by Henry Gray
Jestem wciąż zaskoczona jak skomplikowane są nawet najmniejsze części naszego ludzkiego ciała. Poczytałam na temat stopy, piety, zwichnięcia, złamania, naoglądałam się na Internecie zdjęć i jestem pod wrażeniem cudu stworzenia. 

 Każda, nawet najdrobniejsza kostka jest potrzebna, każde ścięgno, każda żyła, spełnia inna funkcje. I jak tu nie ufać, że jakąś wspaniała, nieomylna istota nas stworzyła? 

Przecież, gdyby człowiek tworzył człowieka, to same tylko ludzkie pomyłki przekreślałyby nasze szanse na perfekcyjne istnienie.

A tak, to Bóg pomyślał o wszystkim, o tym abyśmy mogli poruszać naszymi stopami, abyśmy mogli na nich się opierać, abyśmy mogli je przekręcać w rożne strony i nawet je „odreperowac” po jakimś niefortunnej przygodzie. Dlatego jest mi bardzo przykro, że o moją stopę odpowiednio nie zadbałam i że pozwoliłam na to żeby tak bardzo cierpiała.

Takie "stopki" sa bardzo wygodne, ale lepiej nie musiec je uzywac


Mija dzisiaj dziesiąty dzień i powoli zaczynam chodzić używając obie nogi, jest to bardzo ważny pierwszy krok w kierunku powrotu do normalności. Obciążanie tylko jednej (prawej nogi) przez te ostatnie dziesięć dni było bardzo trudne i nadwyrężało mój krzyż. Oglądałam już kilka filmów na YouTube i zaczynam naśladować proste ćwiczenia, które maja za zadanie pomóc mojej stopie odzyskać fleksyjność i siłę.




No cóż, wygląda na to, że moje pierwsze kroki w Polsce będą w kierunku pobliskiego centrum rehabilitacji, ciekawe jak nam (me i mojej stopie) się w Polsce będzie wiodło?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz